Polecamy Państwu książki o Fulli Horak.
Święta Pani. Objawienia i wizje mistyczne, to zapis mistycznych spotkań i objawień Autorki, której życie i mistyczne doświadczenia składają się na opowieść o niezwykłej kobiecie.
Niewidzialni. Osobiste świadectwo 1938-1956 jest historią Mistyczki opisywaną przez pryzmat jej osobistych przeżyć spotkań ze świętymi oraz wojennych doświadczeń. Tytułowi „Niewidzialni” to święci, którzy w czasie poprzedzającym wojenne cierpienia, choć niewidzialni, przychodzili do Fulli w sposób widzialny.
Obie książki dostępne są w księgarni Klubu Książki Katolickiej Prodoks – Religijna.pl.
Link do sklepu: Święta Pani. Objawienia i wizje mistyczne »
Link do sklepu: Niewidzialni. Osobiste świadectwo 1938-1956 »
Poniżej prezentujemy fragmenty jej świadectwa na temat Nieba, Piekła i Czyśćca.
Niebo
Bardzo wiele dusz, wyszedłszy z Kręgu Obojętności, pozostanie w Kręgu Poznania – na zawsze.
Ich rozumienie nie zniosłoby więcej. Ich pojemność więcej by nie pomieściła. Są całe wypełnione szczęściem i dlatego nie mogą już niczego pragnąć. Po prostu nie wiedzą, że może istnieć szczęśliwość większa nad tę, którą przeżywają, a rozumieją równocześnie, że nagroda, którą im Miłość i Mądrość Boża przeznaczyła, jest największa – na jaką nie zasłużyły nawet!
Dusze – którym stawiając większe wymagania i dając dlatego większe uposażenia, przeznaczył Bóg jednocześnie wyższe miejsce w Niebie – o ile wymagań tych nie zawiodły lub gdy nie wypełniwszy wszystkiego za życia, przez cierpienie doszły potem w Czyśćcu do poziomu zgodnego z planem Bożym – te dusze – po krótszym lub dłuższym postoju w Kręgu Poznania, przechodzą w Krąg następny, czyli Pierwszy Krąg Jasności. A potem powtarza się już to samo. Albo zostaną już tu, gdzie są, na wieczność całą, albo iść będą wyżej i wyżej, by zatrzymać się w tym Kręgu Nieba, w którym absolutna pełnia doznawanego szczęścia odpowiadać będzie najwyższej ich pojemności duchowej.
(…)
Jedynie Jezus i Jego Matka Niepokalana są w Niebie obecni w Swem uwielbionem ciele. Dusze wszystkich ludzi czekają dopiero Sądu Ostatecznego i ciał zmartwychwstania, by się znów z ciałami połączyć.
(…)
Dla Najświętszej Panny Marii nie ma w Niebie żadnych ograniczeń.
Jest Najświętszą z Świętych, jest Królową Nieba i dlatego posiada zupełnie wyjątkowe prawa i przywileje.
Tak jak ongiś Zbawienie świata skupiło się najpierw w Jej Niepokalanym ciele, aby dopiero za jego pośrednictwem zejść na świat – tak dziś – promienie wszystkich łask, spływających z Nieba na ziemię – muszą się najpierw, jak w przeczystym krysztale pryzmatu, skupić w Niej i zestrzelić. Potem dopiero, przemożnem Jej pośrednictwem na tęczę jakby rozbite – rozchodzą się po świecie.
Czyściec
Na ogół zbyt pobieżnie, lekkomyślnie i beztrosko traktuje się sprawę Czyśćca. Ludzie uważają, że ów Czyściec, pełen rozżarzonych rusztów, kotłów ze smołą i płomieni, to wymysł dobry dla dzieci i dewotek.
I mają słuszność! Czyściec jest zupełnie inny – i straszniejszy – od wszystkiego, co się da o nim powiedzieć, bez względu na to czy powie się ruszt, smoła i płomień – czy też duchowa udręka za Bogiem tęskniącej duszy.
Niemniej Czyściec jest. I to jest tak samo naprawdę – a raczej prawdziwiej – niż to wszystko, co tu, na ziemi, daje się zmysłami rozpoznać. Jakże więc straszną niespodzianką, jakiem zaskoczeniem będzie dla każdego niewierzącego człowieka to wszystko, co duszę jego musi już spotkać po śmierci! Ludzie tak niechętnie zastanawiają się nad tem. A przecie tylko do chwili śmierci można świadomość tę odsuwać. Bezmyślność nie uratuje człowieka przed niczem. Strusie chowanie głowy w piasek jest tu najbezsensowniejszą stratą czasu, który by można spożytkować na skuteczne zapobieganie przyszłym mękom. Po cóż by inaczej zdradził Bóg ludziom tajemnicę istnienia Czyśćca? Gdyby nawet te tak bardzo ogólnikowe powiadomienia o nim, jakie mamy, były człowiekowi dla dobra jego duszy zbyteczne – nie byłby ich Bóg światu udzielał! Skoro ich zaś raz udzielił – zuchwalstwem i głupotą byłoby niekorzystanie z tej łaski.
Jakie są cierpienia czyśćcowe?
Nieprzeliczona, nieobjęta wprost myślą jest rozmaitość tych mąk, gdyż każda wina ma swój odpowiednik w cierpieniu.
Najstraszniejszą męką duszy jest tęsknota za Bogiem, którą odczuwa stale, z wyjątkiem okresu, który spędza w niektórych Kręgach Czyśćca, gdzie niemożność zwracania się do Niego myślą – jest jej najokrutniejszą męką właśnie.
We wszystkich zresztą innych Kręgach, dusza rwie się ku górze, ku światłu, ku Bogu i cierpi z powodu niemożności zbliżenia się do Niego, dzięki swoim nieodpokutowanym jeszcze winom. Żadne pragnienie, do jakiego serce ludzkie jest zdolne, nie może się równać z tem, gdyż jest to pragnienie powrotu do swego Stwórcy i Pana, wiedzącej, wyzwolonej już z ciasnoty zmysłów, nieśmiertelnej duszy. Bóg ciągnie ją ku Sobie, jak olbrzymi, o przemożnej, obezwładniającej sile magnes. Tęsknota za Bogiem jest więc czemś, czego dusza wyzbyć się nie może, tak jak ślepe, bezwolne opiłki metalu nie mogą przestać rwać się ku przyciągającym je biegunom magnesu. Tęsknota ta jest więc niejako tłem, na którem zarysowują się rozmaite desenie i zygzaki cierpień, udręczeń i stanów pokutującej duszy.
Czyściec składa się z nieprzeliczonych, a najrozmaitszych Kręgów. Niektóre, jak np. Krąg Głodu, Lęku, Grozy, Utrapień – znam tylko z nazwy. O innych wiem niejedno od moich świętych Opiekunów. Mówiąc o Czyśćcu, pominę udrękę tęsknoty za Bogiem, gdyż tęsknota ta jest zasadniczym stanem pokutującej duszy.
Mogłoby się zdawać, że wchodząc w coraz wyższe Kręgi oczyszczania, zbliżając się coraz bardziej do Przedwiecznej Światłości – męka tęsknoty słabnie, wobec nadziei rychłego zaspokojenia. Nie! Pobliże tej Światłości właśnie wzmaga w duszy wytężone, jedyne dążenie do połączenia się z nią – rwie ją ku sobie z niepojętą siłą tak, że w ostatnim Kręgu Czyśćca, gdzie prócz czekania nie ma już innych cierpień, tęsknota za Bogiem dochodzi do najwyższego nasilenia.
(…)
Są ludzie, którzy wierzą, że jeżeli tylko ktoś odbył dobrą spowiedź, zaraz po śmierci wchodzi do Królestwa Niebieskiego.
Mylą się jednak.
Czyściec jest „miejscem” nie tylko oczyszczania, ale i dojrzewania dla tych, którzy za życia przez zaniedbania czy lekceważenia wewnętrznych świateł nie rozwinęli się duchowo.
Tacy muszą w Czyśćcu zacząć swój dalszy rozwój i cierpią tak długo, póki cierpieniem nie wypracują sobie zdolności ogarnięcia – a więc przeżywania – szczytowego punktu szczęśliwości od wieków wyznaczonego im przez Boga. Nie chcieli dojrzewać za życia, muszą więc – nieraz w męce mającej wieki i wieki trwać – dojrzewać po śmierci dopiero.
Z tego też powodu ludzie dobrzy, ofiarni, etyczni działacze, szlachetni ideowcy itp., jeśli motywem ich działania nie była przede wszystkiem miłość Boga – mimo licznych nawet i wielkich, ale z innych pobudek wypływających uczynków – najpierw będą musieli w Czyśćcu nauczyć się kochać Boga – a potem dopiero dane im będzie Go oglądać.
Podstawą rozrachunku po „tamtej stronie” nie będzie to tylko, co człowiek zrobił złego lub dobrego, ale i to także, czy spełnił wszystko dobre, które mógł spełnić za życia.
Wszystko więc, co brakować będzie do maksimum Bożych wymagań – wedle uposażeń duszy – i wszystko co przekraczać będzie maksimum Bożej wyrozumiałości – wedle ułomności ciała – musi dusza w Czyśćcu odrobić lub nadrobić męką.
Bardzo niewiele dusz uniknie Czyśćca, choć uniknąć by go mogła każda, gdyby ludzie dość jasno chcieli zdać sobie sprawę, że każdy, nawet najmniejszy grzech, musi być tu czy tam świadomie odpokutowany.
Z dobrą wolą za życia przyjęte moralne czy fizyczne cierpienie, pokorne i ufne poddanie się woli Boga jest najznośniejszą formą pokuty za wszelkie uchybienia Jego prawom i najłatwiejszym sposobem zdobycia szczęścia po śmierci.
Cierpienie w intencji pokuty za życia przyjęte jest dowodem naszej dobrej woli i za to samo Bóg w łaskawości swojej żąda za ten sam grzech lżejszej i krótszej pokuty, niżby jej żądał w Czyśćcu.
Piekło
Tak samo, jak Niebo i Czyściec – Piekło dzieli się na najrozmaitsze nieprzeliczone kręgi.
Im niższy Krąg, tem męka w nim straszniejsza i cięższa…
Potępiona dusza wie o całej wielkości, mocy i piękności Boga i ma równocześnie świadomość, że Go nigdy nie będzie oglądać.
Wie, że cierpienie jej jest wieczne i że nic męki tej nie ukoi i nie złagodzi.
Pali ją niegasnący ogień pragnienia i tęsknoty za szczęściem, które nigdy nie będzie jej udziałem. Ogień ten pożera i trawi potępioną duszę – ale jej nigdy nie strawi i nie zniszczy.
Jakieś straszliwe, nieubłagane Nigdy czai się ze wszystkich stron.
Potępiona dusza ma pełne zrozumienie własnowolnie poniesionej straty i pełne zrozumienie sprawiedliwości kary, która ją spotkała.
Nie może kochać Boga, choć wie o Jego mocy i doskonałości.
Nie może czuć ani skruchy, ani żalu. Uczucia te sprawiałyby jej ulgę, stwarzałyby wrażenie, że czemś przecież spłaca Bogu dług zaciągnięty wobec Jego Miłości.
Jedynie uczucia negatywne są jej dostępne. Rozpacz, ból, bezsilność, opuszczenie – a przede wszystkiem nieustanna, męcząca, nieznająca granic nienawiść do siebie i wszystkiego!
Kto świadomie za życia odrzucił Boga, ten zostanie po śmierci przez Niego odrzucony! Dusza jego pójdzie w „ciemności zewnętrzne”, gdzie będzie „płacz i zgrzytanie zębów”. Stamtąd nie ma już wybawienia ni powrotu.
Męka, o której żadne słowa nie mogą dać pojęcia, przytomna, świadoma, beznadziejna, nienawistna i wieczna męka – oto stan, z którego żadna potępiona dusza nigdy się już nie wydobędzie.
I to jest Piekło!